Zważyłam się i... 61,9 kg. Już bliżej niż dalej:)
Gdybym była wierząca, powiedziałabym BOŻE DAJ MI SIŁĘ.:)
Teraz dla zabicia czasu i okazania, że nie obchodzą mnie świąteczne przygotowania, pouczę się angielskiego i poslucham muzyki:)
bardzo dobre motywacje :) a nie przejmuj sie tym, ze nie chudniesz, musisz byc cierpliwa :) poza tym serdecznie zapraszam Cię na mojego bloga w wolnym czasie, mam nadzieję, że zajrzysz :). zapraszam do ankiety i do obserwowania. Obiecuję Ci, że nie pożałujesz :). miłego dnia :)
bardzo dobre motywacje :) a nie przejmuj sie tym, ze nie chudniesz, musisz byc cierpliwa :) poza tym serdecznie zapraszam Cię na mojego bloga w wolnym czasie, mam nadzieję, że zajrzysz :). zapraszam do ankiety i do obserwowania. Obiecuję Ci, że nie pożałujesz :). miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia *.*
OdpowiedzUsuńja też nie lubię tych przygotowań, męczą mnie... wolałabym ten czas poświęcić na naukę, której mam sporo o.O
trzymaj się! :*