czwartek, 14 marca 2013

Mój świat jest źle ułożony...(thinspo part 1)

Pomysł założenia tego bloga zrodził się z mojej już niewątpliwej depresji, potrzebuję się wygadać, a może komuś w przyszłości pomoże moja historia.
Wszystko zaczęło się w grudniu. Pierwszy raz pocięłam sobie przedramię. Wydawało mi się to dobrym sposobem na stłumienie bólu. Już wtedy się odchudzałam. Pod koniec listopada ważyłam 77 kg. Byłam przerażona. Najgorszym uczuciem w życiu jest nie mieć kontroli nad jedzeniem. Nie mogę sterować swoim życiem, więc chcę mieć chociaż kontrolę nad tym co jest w moim żołądku. Patrzyłam w lustro widząc okropnie tłustą dziewczynę, której kompletnie nie znam. Wszystko mnie boli. Od grudnia minęły ponad trzy miesiące. Już się nie tnę. Zrobiłam to dwa razy i żałuję. Ludzie pytali mnie, co się stało, a ja musiałam wymyślać coraz to nowsze kłamstwa. To nie miało sensu.
Ten typ autoagresji zastąpiłam innym. Waga spadała wolno, a ja chcę być chuda już.
Wymiotuję. Teraz po prostu nie mogę zjeść bez wymiotowania. Wyrzuty sumienia są zbyt wielkie, żeby żyć ze świadomością, że w moim żołądku jest jedzenie, że odkłada się w tłuszcz. Nie mogę sobie z tym poradzić. Z niczym sobie nie radzę. Piję ocet jabłkowy, ćwiczę, dużo śpię. Wegetuje, to nie jest życie. Przy tym odpycham od siebie przyjaciół. Jesteśmy już dla siebie obcymi ludźmi. Zostałam sama. Nie mam już nikogo.
Dzisiaj ważę 65 kg. Nadal czuję się jak tłusta świnia.
Dążę do 53 kg. Tylko odchudzanie mi zostało. Ana i Mia forever. Dwie moje najlepsze przyjaciółki z którymi chcę dążyć do perfekcji. 











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz